Józef Dietl (1804 - 1878) EN

Nawet w towarzystwie innych luminarzy polskiej nauki, życiorys Józefa Dietla jest na tyle bogaty, że z powodzeniem można by nim obdarzyć kilka osób. Zdolny lekarz, związany ze środowiskiem tak zwanej młodszej szkoły wiedeńskiej, która w nowoczesny, racjonalistyczny, oparty na anatomii patologicznej sposób podchodziła do zjawiska choroby. Autor pracy, którą uznaje się za manifest młodszej szkoły wiedeńskiej.

Znakomity lekarz, specjalista chorób wewnętrznych promował na ziemiach polskich nowoczesne wówczas metody diagnostyczne: osłuchiwanie i opukiwanie. W prowadzonej przez siebie klinice urządził laboratorium patologiczne i chemiczne. Protestował przeciw upustom krwi u chorych na zapalenie płuc, dowodząc ze świetnie przeprowadzonych badań klinicznych i obserwacji anatomopatologicznych szkodliwości takich działań. Aktywnie zwalczał przesąd, jakim był wciąż żywy na ziemiach polskich kołtun. Wreszcie z niezwykłą energią promował lecznictwo uzdrowiskowe, badając znajdujące się w ziemiach Galicji ujęcia wód mineralnych, stając się jednym z pionierów polskiej balneologii.

Pomimo tego, że jego ojcem był Austriak, urzędnik państwowy, Dietl czuł się Polakiem. Bronił polskości Uniwersytetu Jagiellońskiego, co sprowadziło na niego niełaskę władz wiedeńskich i zakończyło jego karierę uniwersytecką. Niezrażony tym dalej działał na rzecz wprowadzenia języka polskiego do szkół. Nie mogąc pracować naukowo Dietl działał aktywnie jako poseł w wiedeńskiej Radzie Państwa, zaś w 1866 r. stał się pierwszym prezydentem Krakowa doby autonomicznej. Również na tym stanowisku Józef Dietl wykazał się niespożytą energią.


Działalność naukowa Dietla była bogata i wszechstronna. Bez wątpienia jego najważniejszym osiągnięciem było przeprowadzenie badań nad zasadnością upuszczania krwi w przypadku zapalenia płuc. Tak zwana flebotomia, czyli upust krwi, była popularną jeszcze od czasów antycznych metodą leczniczą (z dzisiejszego punktu widzenia pseudoleczniczą). Wywiedziona z prac słynnego rzymskiego medyka (i jednego z ojców medycyny europejskiej) Galena, flebotomia stosowana była przez setki lat, mimo zwiększającej się liczby głosów polemizujących z jej wartościami terapeutycznymi. Brak świadomości o właściwej objętości krwi w układzie krążenia powodował, że lekarze często upuszczali jej pacjentom zbyt dużo, doprowadzając do ich śmierci, jak miało to miejsce w przypadku pierwszego prezydenta USA, Jerzego Waszyngtona, który zmarł osłabiony upustami w trakcie infekcji gardła.

Jeszcze w 1842 r. w Wiedniu Dietl opublikował artykuł „Erster statistischer Beitrag zum Aderlasse in der Lungenentzündung“. Było to jego pierwsze wystąpienie przeciw stosowanym wówczas w leczeniu zapalenia płuc upustom krwi. Przed Dietlem pisał o tym francuski lekarz Pierre Charles-Alexandre Louis, który w 1835 r. opublikował wyniki swoich badań, z wykorzystaniem tzw.: „metody numerycznej”, czyli prób klinicznych na podzielonych według kryteriów wieku i zaawansowania choroby grup chorych. Zestawiając dane tabelarycznie (statystycznie) Louis uznał nikłą skuteczność puszczania krwi, jednakże jego praca odnosiła się tylko do zbadanych przypadków i nie formułowała wniosków na przyszłość.

Najważniejszą i budzącą żywą dyskusję w świecie naukowym była kolejna praca Dietla, czyli wydana również w Wiedniu (i to dwukrotnie w 1848 i 1849 r.) książka „Der Aderlass in der Lungenentzündung. Klinisch und physiologisch erörtert“. W pracy tej polski lekarz podsumował swoje przeszło pięcioletnie obserwacje kliniczne nad grupą chorych, podzielonych według metod terapeutycznych na:

  • osoby, którym upuszczano krew,
  • osoby, którym podawano środki wymiotne (emetyki),
  • osoby, które leczono tylko dietą.

Analizując statystykę śmiertelności wykazał on niezbicie, że dwie pierwsze metody wręcz zwiększają ryzyko śmieci (śmiertelność w tych grupach oscylowała w okolicy 20%), dlatego też powinny być zaniechane. Co warto zauważyć – włączenie przez Dietla do badania grupy osób, którym nie podawano żadnych farmaceutyków ani nie stosowano radykalnych metod terapeutycznych, odpowiada dzisiejszej grupie kontrolnej i stosowaniu placebo. Jest to bez mała pierwszy przypadek świadomego stosowania tego typu założeń badawczych w polskiej medycynie.

W opublikowanej w 1851 r. w „Roczniku Towarzystwa Naukowego Krakowskiego” pracy „O leczeniu zapalenia płuc bez upustu krwi” Dietl przedstawił kolejne dane, wynikające z badania 750 pacjentów obojga płci leczonych w Szpitalu Okręgowym w Wieden. Autor dokładnie analizował płeć, wiek, budowę ciała, historię przebytych chorób, a także przebieg samego zapalenia płuc, statystycznie ujmując wszystkie dane. Informacje kliniczne porównał z danymi anatomopatologicznymi pochodzącymi z sekcji pacjentów zmarłych. Udowodnił w ten sposób szkodliwość flebotomii, która prowadziła m.in.: do zwątrobienia tkanki płuc u pacjentów, na których wykonano ten zabieg.

Drugą, niezmiernie ważną zasługą Dietla jako naukowca była jego działalność balneologiczna. Idea leczenia uzdrowiskowego zaczynała wówczas zdobywać coraz więcej zwolenników. Pomysł leczenia za pomocą sił natury był bliski hipokratejskim ideom Dietla. W latach 1854-56 zwiedził on ważniejsze uzdrowisko zagraniczne, publikując w 1856 r. w Wiedniu pracę „Balneologische Reisenskizzen” zawierającą swoje spostrzeżenia. Zaznajomiwszy się z uzdrowiskami spoza ziem polskich, Dietl przystąpił do dokładnej analizy uzdrowisk polskich (leżących w granicach austriackiej Galicji), objeżdżając je w 1857 r. Wnioski i spostrzeżenia zawarł w książce: „Uwagi nad zdrojowiskami krajowymi ze względy na ich skuteczność, zastosowanie i urządzenie” wydanej w następnym roku. Dietl dokładnie opisał czynniki lecznicze każdego z odwiedzanych przez siebie uzdrowisk, wskazania lecznicze i metody leczenia, a także infrastrukturę uzdrowisk, której poświęcił wiele uwagi. Zgodnie ze swoim racjonalistycznym światopoglądem wykazywał najlepsze z punktu widzenia terapeutycznego warunki techniczne i sanitarne do prowadzenia działalności, wytykając także liczne zaniedbania w tej sprawie. Z tego samego powodu przywiązywał wielką wagę do działalności lekarzy uzdrowiskowych, którzy czuwali nad najlepszym prowadzeniem terapii. Nie dziwi więc, że to Dietl był inicjatorem powstania w 1858 r. Komisji Balneologicznej przy TNK, która po jego śmierci przerwała prace i odrodziła się dopiero w kolejnym stuleciu jako Polskie Towarzystwo Balneologiczne.

Z dzisiejszego punktu widzenia wydawać się może nieco humorystyczna walka Dietla z kołtunem, jednakże w jego czasach miała ona ogromne znaczenie z punktu widzenia higieny i zdrowia publicznego. Ten popularny od XVI wieku na wsi polskiej przesąd (nazywany za granicą „plica polonica”, a w krajach niemieckojęzycznych „Weichselzopf”, czyli „nadwiślański warkocz”) nakazywał noszenie długiego pęku sfilcowanych, brudnych sklejonych wydzielinami skórnymi włosów. W powszechnym mniemaniu nie wolno było obcinać kołtuna (możliwe to było jedynie w pewnych okolicznościach), zaś naruszenie tych zasad miało skutkować ślepotą, paraliżem, a nawet śmiercią. Wielu uczonych lekarzy polskich XVIII i XIX wieku uważało kołtun za samoistną jednostkę chorobową lub wręcz posuwając się do podawania całych wywodów „chorób kołtunowych”.

Przeciw temu przesądowi wystąpił Dietl w pracy p.t.: „Kołtun. Sprawozdanie Komisji w Towarzystwie Naukowym Krakowskim zarządzone w celu zbadania choroby kołtunem zwane” ogłoszonej w „Roczniku Towarzystwa Naukowego Krakowskiego” w 1862 r. i wydanej także jako samodzielna praca. Specjalna komisja powołana przez TNK z udziałem Dietla badała przypadki kołtunów i udowodniła bez wątpliwości, że nie istnieje żadna „choroba kołtunowa”. Stan owłosienia tej wątpliwej ozdoby głowy wynikał z niskiego stanu higieny i ustawicznego noszenia nakryć głowy, zaś ich ogólny stan zdrowia był od niego niezależny. Dietl postulował edukowanie ludności co do szkodliwości kołtuna, ale (w razie potrzeby) stosowanie także przymusu administracyjnego w jego zwalczaniu.

W każdym z tych dokonań widać świadectwo głębokiego umiłowania nauki, rozumianej jako konieczność wnikliwej obserwacji faktów, zestawiania ich w sposób statystyczny i wyciągania na tej podstawie wniosków ogólnych. Racjonalne, obiektywne i oparte ściśle na przesłankach naukowych metody działania Dietla stanowiły znakomity wkład do nauki polskiej.

Biografia

Józef Konrad Dietl urodził się 24 stycznia 1804 roku w Podbużu koło Sambora, jako syn austriackiego urzędnika Franciszka Dietla i zubożałej polskiej szlachcianki Anny z Kulczyckich. Swoją edukację rozpoczął w Samborze, kontynuował ją w Tarnowie i Nowym Sączu. W 1819 r., a więc jeszcze w latach szkolnych, młody Dietl stracił ojca, co znacznie pogorszyło jego sytuację finansową.

W 1821 r. wstąpił na Uniwersytet Lwowski, gdzie odbył trzyletni kurs filozoficzny. W tym okresie zarabiał na życie, dając m.in.: korepetycje z matematyki. Mimo tych trudnych warunków znalazł jednak czas, by uczyć się języków włoskiego i francuskiego. W 1823 r., po uzyskaniu dyplomu, zapisał się na studia na wydziale lekarskim uniwersytetu w Wiedniu, które ukończył w 1829 r., obejmując stanowisko asystenta w katedrze mineralogii i zoologii. Tam też obronił swą pracę doktorską.

Dietl zyskał uznanie władz austriackich w 1830 r., gdy skierowano go do zwalczania epidemii cholery nawiedzającej Wiedeń. Kiedy w dwa lata później pojawiła się kolejna fala cholerycznej zarazy, władze bez wahania powierzyły kierownictwo największego szpitala dla zakażonych młodemu, ale doświadczonemu lekarzowi, jakim był Dietl.

Brak perspektyw na rozwój kariery akademickiej (w tym niemożność objęcia katedry historii naturalnej) oraz konieczność zapewnienia pomocy materialnej rodzinie, w tym matce, sprawiły, że Dietl skierował się ku praktyce lekarskiej. W 1833 r. objął stanowisko tzw.: fizyka miejskiego (lekarza miejskiego) na ówczesnym wiedeńskim przedmieściu Wieden (obecnie 4 Dzielnica Wiednia). W 1841 r. został ordynatorem oddziału chorób wewnętrznych w tamtejszym szpitalu, a w siedem lat później dyrektorem tego szpitala. Utrzymywał wówczas żywe kontakty ze środowiskiem młodszej szkoły wiedeńskiej, m.in.: Karlem von Rokitanskym i Josephem Skodą. Pod ich wpływem opublikował w 1845 r. dzieło zatytułowane „Praktische Wahrnehmungen nach den Ergebnissen in Wiedner – Bezirkskrankenhause” („Praktyczne obserwacje na podstawie wyników badań w Szpitalu Okręgowym w Wieden”). To właśnie Rokitansky wyznaczył nowy kierunek poszukiwań dla swoich zwolenników. Było nim naukowe poznanie patogenezy chorób, oparte nie tylko o obserwacje kliniczne, ale przede wszystkim o dokładne badania anatomopatologiczne i chemiczne. Sam Rokitansky miał wykonać ponad 30 tys. sekcji, zyskując bogaty materiał porównawczy, dzięki któremu mógł analizować szereg jednostek chorobowych w różnych stanach, a tym samym nie tylko dokładnie wyodrębnić choroby, ale też opisać ich szczegółowy przebieg. Opierał się także na badaniach klinicystów (takich jak Skoda czy Dietl), ale też przywiązywał dużą wagę do analizy chemicznej, w szczególności gdy badanie anatomopatologiczne nie wskazywało zmian mogących uzasadniać ciężki przebieg choroby.

Właśnie takie podejście możemy zaobserwować w pracy Dietla. Błyskotliwym i pełnym pasji językiem, na podstawie własnej praktyki, wskazywał on, że dobrym lekarzem może być przede wszystkim człowiek, który poznał istotę chorób. Choroby to dla polskiego lekarza „indywidua patologiczne”, niezależne byty przyrody, mające swój wymiar materialny, a więc również cechy fizyczne i chemiczne. Poznanie ich nie może być oparte na postrzeganiu naocznym (empirycznym), ale przede wszystkim winno być oparte przede wszystkim o wiedzę anatomopatologiczną i chemiczną o naturze schorzeń. Dla Dietla medycyna była dyscypliną ściśle naukową, opartą na podstawach matematycznych, która w miarę odkrywania nowych zjawisk i praw przyrody ciągle się redefiniuje.

Z dzisiejszego punktu widzenia ciemną stroną szkoły wiedeńskiej może nam się wydawać lansowany przez nią tzw.: „nihilizm terapeutyczny”. W obliczu zwiększającej się wiedzy o chorobach i ich naturze, twórcy szkoły stanęli w obliczu braku skutecznych możliwości szeregu schorzeń. Uznali zatem, że lekarz miał odkrywać naturę chorób i opisywać ją, zaś leczenie póki co pozostawiać samej naturze. Podobne spostrzeżenia (bliskie starożytnemu rozumieniu medycyny wywiedzione jeszcze od Hipokratesa) snuł Dietl jeszcze w swoim doktoracie. Tutaj również wskazywał, że lekarz skupić się powinien na leczeniu spraw nagłych bądź oczywistych, ograniczając postępowanie lecznicze do minimum. Czy był to dowód nieczułości na los pacjentów? Nie, gdyż dla Dietla racjonalne i dające skutki leczenie możliwe było dopiero po uzyskaniu pewnej, potwierdzonej i zweryfikowanej wiedzy na temat chorób. Wadą dawnych szkół medycznych było według niego to, że podjęły się leczenia przed podjęciem badań o naturze schorzeń. Młodsza szkoła wiedeńska miała według niego zgłębiać to zagadnienie, by móc skutecznie leczyć.

Gdy w 1850 r. Maciej Józef Brodowicz ustąpił z katedry chorób wewnętrznych Uniwersytetu Jagiellońskiego Wydział Lekarski rozpoczął poszukiwania jego następcy. Mimo oporu władz austriackich, dla których Dietl nie był wystarczająco „lojalny”, nieugięta postawa krakowskiej wszechnicy przyniosła skutek w postaci nominacji Dietla w 1851 r. Z właściwą sobie energią i talentem nowo mianowany profesor chorób wewnętrznych rozpoczął wprowadzanie nowoczesnych metod naukowo-diagnostycznych w podległej sobie klinice. Zwiększył w niej liczbę łóżek, wprowadził także nowe metody diagnostyczne jak osłuchiwanie (stetoskopem) i opukiwanie. W oczekiwaniu na niego wydział rozpoczął poszukiwania osobnego profesora anatomii patologicznej, jednak ze względu na brak kandydata Dietl przez pierwszy rok swojej profesury prowadził również te zajęcia. Naśladując wzory wiedeńskie Dietl zajmował się również chemią lekarską, organizując i wyposażając pracownię chemiczną, a także doprowadzając do habilitacji pierwszego docenta chemii sądowo-lekarskiej na Uniwersytecie. Dietl dbał również o wzbogacenie wyposażenia samych klinik w aparaturę, preparaty, modele czy niezbędną literaturę medyczną. Wreszcie, chcąc skupić się wyłącznie na chorobach wewnętrznych, doprowadził do wyodrębnienia osobnych katedr chorób skórnych i wenerycznych oraz pediatrycznej, do tej pory łączonych z interną.

Zachowane notatki studentów z kliniki Dietla pokazują, że w badaniu pacjentów był niezmiernie skrupulatny. Prowadził dokładny wywiad połączony z badaniem fizykalnym pacjentów. Analizował także ich płyny fizjologiczne czy parametry takie jak temperatura. Wbrew nihilizmowi terapeutycznemu szkoły wiedeńskiej Dietl nie zaniedbywał nigdy terapii, starając się przede wszystkim jak najdokładniej zgłębić stan pacjenta, by móc postawić skuteczne rokowania. Wedle niego podstawą miało być ścisłe badanie pacjenta, które z kolei gwarantować miało proste leczenie – ten pogląd wyłożył jako motto w wydawanych w latach 1862-63 „Aforyzmach klinicznych” (podtrzymujących zresztą stanowisko, które obrał pisząc „Praktische Wahrnehmungen”).

Dietl działał na rzecz polskości szkolnictwa. Już w 1860 r. jako jeden z członków delegacji Uniwersytetu Jagiellońskiego do Wiednia, lobbował za przywróceniem języka polskiego w szkolnictwie, co przyniosło jedynie częściowy efekt. Wybrany rektorem w roku 1861/62 wystąpił stanowczo za autonomią uczelni w zakresie nauczania oraz za pełnym przywróceniem języka polskiego w edukacji. Jednocześnie swoje postulaty przedkładał w Sejmie Galicyjskim, a od 1861 r. w wiedeńskiej Radzie Państwa, do której go również wybrano. Spotkała go za to swoista kara ze strony władz zaborczych, wybrany w roku 1862/63 rektorem Dietl, nie został zatwierdzony na stanowisku przez władze wiedeńskie. Ponowny wybór w roku 1865/66 skutkował nie tylko odmową zatwierdzenia, ale przeniesieniem Dietla w stan spoczynku bez podania przyczyn. Mimo tych szykan doprowadził do powstania Rady Szkolnej Krajowej (lokalnego organu nadzorującego edukację) oraz do przywrócenia języka polskiego w szkołach powszechnych.

Ostatnim wielkim zadaniem tego niezwykłego człowieka było wzięcie w ręce władzy nad Krakowem, jako jego pierwszy pochodzący z wyboru prezydent. W latach 1866-72 Dietl niestrudzenie dbał o podniesienie jakości życia krakowian. Doprowadził do osuszenia koryta starej Wisły, tworząc nowe piękne aleje zwane Plantami Dietlowskimi. Prezydent dbał o brukowanie ulic, oczyszczanie miasta, budowę studzien i czyszczenie kloak. W planach (niestety niezrealizowanych) pozostał wodociąg miejski. Ochroną objął krakowskie zabytki, doprowadzając do renowacji zniszczonych Sukiennic i walnie przyczyniając się do utworzenia w nich Muzeum Narodowego. Dietlowi udało się podwyższyć miejskie dochody, bez nakładania obciążeń na mieszkańców. Dzięki niemu w mieście powstały straż ogniowa czy też usamodzielniła się Szkoła Sztuk Pięknych. Wybuch epidemii cholery w 1873 r. sprawił, że mimo chęci wycofania pozostał na stanowisku, aktywnie kierując walką z zarazą, aż do jej wygaśnięcia.

Zmarł 18 stycznia 1878 r. Żegnały go tłumy krakowian. Dziś jego majestatyczna sylwetka spogląda na przechodniów z pomnika przez Urzędem Miasta Krakowa lub widnieje na portrecie Jana Matejki ze zbiorów Muzeum UJ. Jednak najlepszym pomnikiem tego wielkiego lekarza, społecznika, działacza samorządowego i politycznego oraz Polaka są jego dokonania, widoczne bez mała w każdym zakątku starego Krakowa.

Bibliografia

Leon Blumenstok, Józef Dietl, wspomnienie pośmiertne, Kraków 1878. Anita Magowska, Manifest nowej szkoły wiedeńskiej, czyli choroba i jej leczenie według Józefa Dietla, „Acta Medicorum Polonorum” 2013/3. Ryszard W. Gryglewski, Notatki z kliniki lekarskiej prof. Józefa Dietla, „Przegląd Lekarski” 2014/71/5. Tenże, Miejsce Evidence-Based-Medicine (EBM) w historii medycyny, w: „Wybrane problemy w historii medycyny. W kręgu epistemologii i praktyki”, red. Anita Magowska, Katarzyna Pękacka-Falkowska, Michał Owecki, Poznań 2020. Tadeusz Tempka, Józef Dietl (1804-1878), w: „Sześćsetlecie medycyny krakowskiej. Tom I: Życiorysy”, Kraków 1963.

Michał Chlipała