Zbigniew Herbert (1924 - 1998)

Poeta, prozaik, eseista, dramatopisarz. Jeden z najważniejszych polskich liryków, zwany często „księciem poetów”, tłumaczony na kilkadziesiąt języków. W literaturze światowej rozpoznawany przede wszystkim dzięki postaci Pana Cogito. Laureat wielu polskich i zagranicznych nagród literackich. Zafascynowany antykiem, pisał o sprawach ważnych, o kondycji człowieka XX wieku, o uwikłanych w moralne dylematy „obrońcach królestwa bez kresu i miasta popiołów”. Do światowego kanonu literatury należą między innymi „Hermes, pies i gwiazda”, „Barbarzyńca w ogrodzie”, „Raport z oblężonego miasta i inne wiersze”, „Martwa natura z wędzidłem”, „Epilog burzy”.


Herbert uważał, że „poezja jest córką pamięci/ stoi na straży ciał w pustkowiu” („Życiorys”), a zadaniem poety jest przypominanie o roli piękna w życiu człowieka. Świat akademicki nazywa jego poezję neoklasycyzmem, ale wydaje się to opisem nie dość pojemnym. Korzystał poeta z całego dorobku kultury europejskiej, szczególnie upodobał sobie antyk – nie zmieniał trwałych znaczeń mitów czy postaci z nich pochodzących, lecz interpretował je na nowo, odkrywając, ujawniając całkiem nowe, nieznane dotychczas znaczenia.

Zalicza się go do tzw. pokolenia Kolumbów – ludzi, dla których wojna była największym i najtragiczniejszym życiowym doświadczeniem. Wpłynęła ona nie tylko na ich twórczość ale i na całe życie – wybory, których dokonywali, wartości, które były dla nich najważniejsze. Herbert pojmował człowieka w sposób właściwy dla personalizmu – podkreślał jego wyjątkowość, wrodzoną, niezbywalną godność. Jego poezję od początku cechowała świadomość przemijania, od tomu „Rovigo” ton pożegnania z życiem wysuwa się na pierwszy plan, pożegnanie to cechuje spokój, sceptycyzm i jednocześnie – dramatyczna świadomość indywidualnego losu, którym jest choroba i śmierć. Jako jeden z nielicznych twórców rozumiał doskonale, że w 1945 roku rozpoczął się w Polsce kolejny totalitaryzm.

Po studiach próbował utrzymywać się z pisania, publikował recenzje teatralne, muzyczne, relacje z wystaw plastycznych. W 1948 roku w „Tygodniku Wybrzeża” ukazywał się jego cykl „Poetyka dla laików”. Rok późnej publikował recenzje w „Słowie Powszechnym” pod własnym nazwiskiem i pod pseudonimem Patryk. Pisywał także dla „Tygodnika Powszechnego”. Poezję tworzył do szuflady, nie mógł pogodzić się z panującym wówczas socrealizmem, odmawiał pisania panegiryków. Uważał, że jest prymitywny, a przede wszystkim nieestetyczny i pozbawiony znaczenia. Dobitnie wyjaśnił swe poglądy w wierszu „Potęga smaku”:

„To wcale nie wymagało wielkiego charakteru
nasza odmowa niezgoda i upór
mieliśmy odrobinę koniecznej odwagi
lecz w gruncie rzeczy była to sprawa smaku
Tak smaku
w którym są włókna duszy i cząstki sumienia
(…)
Zaiste ich retoryka była aż nazbyt parciana
(Marek Tulliusz obracał się w grobie)
łańcuchy tautologii parę pojęć jak cepy
dialektyka oprawców żadnej dystynkcji w rozumowaniu
składnia pozbawiona urody koniunktiwu
Tak więc estetyka może być pomocna w życiu
nie należy zaniedbywać nauki o pięknie”

Na łamach pisma „Dziś i jutro” w 1950 roku bez zgody autora wydrukowano trzy wiersze: „Napis”, „Złoty środek” i „Pożegnanie września”, zaś w „Tygodniku Powszechnym” ukazał się wiersz bez tytułu, rozpoczynający się słowami: „Palce wrzeciona dźwięków”, tu poeta wydał zgodę na publikację. Jego debiutancką książką była „Struna światła”, wydana w 1956 roku na fali odwilży. Tomik odniósł sukces, a poeta otrzymał stypendium Związku Literatów Polskich, za które odbył swą pierwszą zagraniczną podróż.

Rok później opublikował kolejny zbiór wierszy i prozy poetyckiej, opatrzony tytułem „Hermes, pies i gwiazda”. Tu pojawiały się, nieobecne wcześniej komentarze poety na tematy codzienne. Najistotniejsze tematy poruszane w tym tomie to poezja, wyobraźnia. Pojawia się również tematyka miłosna. W prozie poetyckiej zawarł autor swoje przemyślenia na temat natury rzeczy i istot, ale uczynił to w tonie żartobliwym.

Pokłosiem podróży po Europie jest kolejny, wydany w 1961 roku tom „Studium przedmiotu”, w którym najwięcej miejsca poświęcił poeta sztuce. Z niego pochodzą „klasyczne”, najbardziej znane wiersze „Apollo i Marsjasz”, „Mona Liza”, „Kamyk”, „Powrót prokonsula”, „Pudełko zwane wyobraźnią” czy „Tren Fortynbrasa”.

(…)
no i jestem
czasem było
czasem wydawało się
nie warto wspominać
tyka jej regularny uśmiech
głowa wahadło nieruchome
oczy jej marzą nieskończoność
ale w spojrzeniach śpią ślimaki
no i jestem
mieli przyjść wszyscy
jestem sam
(…)
(Mona Liza)

Widzimy w tym tomie poetę – filozofa, który poszukuje granic ludzkiego poznania i choć czasem mówi, że jest ono niemożliwe, sam świat z jego złożonością i pięknem jest wart dociekań – wydaje się, że to najważniejsza wskazówka, której udzielił nam artysta.

„Barbarzyńca w ogrodzie” to zbiór szkiców z podróży Herberta po Europie, którą odbył od maja 1958 do kwietnia 1960. Napisał: „Czym jest ta książka w moim pojęciu? Zbiorem szkiców. Sprawozdaniem z podróży. Pierwsza podróż realna po miastach, muzeach i ruinach. Druga – poprzez książki dotyczące widzianych miejsc. Te dwa widzenia, czy dwie metody, przeplatają się ze sobą.” To wysmakowana podróż prawdziwego humanisty i erudyty do miejsc najważniejszych dla kultury i sztuki europejskiej.

W 1969 roku wydał Herbert czwarty tom swych prac p.t. „Napis”, który zadedykował zmarłemu ojcu. W jego skład weszły 23 wiersze o różnorodnej tematyce, poświęcone Polsce, Biblii i podróżom. Nie wspomniał ani słowem o zdiagnozowanej u niego trzy lata wcześniej chorobie afektywnej dwubiegunowej, z którą będzie się przecież zmagać do końca życia.

Kiedy opadła groza pogasły reflektory
odkryliśmy że jesteśmy na śmietniku w bardzo dziwnych pozach
jedni z wyciągniętą szyją
drudzy z otwartymi ustami z których sączyła się jeszcze ojczyzna
inni z pięścią przyciśniętą do oczu
skurczeni emfatycznie patetycznie wyprężeni
w rękach mieliśmy kawałki blachy i kości
(światło reflektorów przemieniało je w symbole)
ale teraz to były tylko kości i blacha
Nie mieliśmy dokąd odejść zostaliśmy na śmietniku
zrobiliśmy porządek
kości i blachę oddaliśmy do archiwum
Słuchaliśmy szczebiotania tramwajów jaskółczego głosu fabryk
i nowe życie słało się nam pod nogi
(„Przebudzenie”)

Od początku lat 60. poeta pracował nad swym opus magnum – „Panem Cogito”, wydanym w 1974 roku. Maszynopis złożył rok wcześniej, jednak rozmowy z cenzurą nie były łatwe. W skład tomu weszło 40 wierszy, a najsłynniejszy z nich „Przesłanie Pana Cogito” szturmem wdarł się do kultury popularnej, wykonywany przez bardów, cytowany przez antykomunistów. Jakby całkiem zapomniano, że Pan Cogito z wrodzonym sobie dystansem i ironią poszukiwał jedynie właściwej postawy, nie determinowanej przez historię, podejmował próby zwalczenia w sobie oportunizmu i bylejakości. Kim jest Pan Cogito? Wśród badaczy trwają dyskusje, czy Pan Cogito to liryczne alter ego poety. Stanisław Barańczak uważał, że „Jest szarym człowiekiem, czytelnikiem gazet i bywalcem brudnych przedmieść; z drugiej strony jednak »jest odbiciem świadomości potocznej, ale jej się nie poddaje«, szukając oparcia w pamięci o utraconym »dziedzictwie« ludzkości”.

„kłopot polega na tym
że krzyk wymyka się formie
jest uboższy od głosu
który wznosi się
i opada
krzyk dotyka ciszy
ale przez ochrypniecie
a nie przez wolę
opisania ciszy
jest jaskrawie ciemny
z niemocy artykulacji
odrzucił łaskę humoru
albowiem nie zna półtonów
jest jak ostrze wbite w tajemnicę
lecz nie oplata się
wokół tajemnicy
nie poznaje jej kształtów”
wyraża prawdę uczuć
z rezerwatów przyrody
szuka utraconego raju
w nowych dżunglach porządku
modli się o śmierć gwałtowną
i ta mu zostanie przyznana
(„Pan Cogito a pop”)

„Raport z oblężonego miasta i inne wiersze” zainspirowały wydarzenia z grudnia 1981 roku, powstawał przeważnie w Berlinie, choć najstarsze wiersze – „Co widziałem”, „Ze szczytu schodów” powstały w 1956 roku. W tym tomie Pan Cogito zepchnięty jest na plan dalszy, w centrum znalazła się Polska i jej historia – od zaborów po współczesność.

W paryskim Instytucie Literackim ukazał się w 1990 roku kolejny tom utworów Herberta, zatytułowany „Elegia na odejście”. Tak jak w poprzednich książkach, zamieścił w nim poeta również utwory starsze – wiersz Wit Stwosz: Uśnięcie NMP powstało w 1952 roku, a kolejną gratka dla wielbicieli twórczości Herberta okazały się zatrzymane przez cenzurę w 1974 roku „Heraldyczne rozważania Pana Cogito”:

Przedtem być może – orzeł
na wielkim polu czerwonym
i surma wiatru
teraz
ze słomy
z bełkotu
z piasku
jeszcze bez twarzy
z zasklepionymi oczami
szczenię
ani żółć nienawiści
ani purpura sławy
ani zieleń nadziei
pusta tarcza
przez kraj
małych drzew
małych słów
świerszczy
snuje się
ślimak
na plecach
dom swój niesie
ciemny
niepewny

Kolejny zbiór utworów „Rovigo” (1992) nosi nazwę przeciętnego, niczym nie wyróżniającego się włoskiego miasteczka, „w którym ktoś wczoraj umarł ktoś oszalał ktoś całą noc beznadziejnie kaszlał”, wydaje się próbą pogodzenia się z życiem (poeta już wówczas mocno podupadł na zdrowiu), podsumowania dokonanych wyborów, garścią wspomnień o tych, którzy już odeszli, a może wręcz jest swoistym pożegnaniem z czytelnikami. Wiersz „Przyjaciele odchodzą” jest nostalgiczną opowieścią o kresie ziemskiej podróży. Również Pan Cogito się z nim pogodził, daje jednoznaczne świadectwo wiary w życie po życiu, bez którego „spadłby na dno opuszczenia”.

Rok później na księgarskie półki trafił kolejny zbiór herbertowskich „relacji z podróży” – „Martwa natura z wędzidłem”. Tym razem autor zabrał czytelników do XVII-wiecznej Holandii, ogarniętej pasją kolekcjonowania obrazów. Właśnie ta „obrazomania” staje się punktem wyjścia do rozważań nad miejscem sztuki w życiu człowieka i prowadzi autora do wniosku, że sztuka była wówczas częścią nadrzędnego, dziś utraconego bezpowrotnie ładu. W jednym ze szkiców czytamy: „To my jesteśmy ubodzy, bardzo ubodzy. Znakomita część sztuki współczesnej opowiada się po stronie chaosu, gestykuluje w pustce albo mówi o historii własnej jałowej duszy. Dawni mistrzowie, wszyscy bez wyjątku, mogli powtórzyć za Racinem »pracujemy po to, aby podobać się publiczności«, to znaczy wierzyli w sens swojej pracy, możliwość międzyludzkiego porozumienia. [...] Niech pochwalona będzie ta naiwność”.

Wydany w 1998 roku tom „Epilog burzy” powstawał w czasie ciężkiej choroby Herberta, co wywarło wpływ na tematykę wierszy, poświęconych przede wszystkim problematyce cierpienia i śmierci. Autor pozwalał sobie również na wspomnienia i komentarze do bieżących zdarzeń. Nie zapomniał też o nadziei:

póki czas jeszcze przywołaj Baranka wody oczyszczenia
niech wzejdzie gwiazda prawdziwa Lacrimoso Mozarta
przywołaj gwiazdę prawdziwą krainę stulistną
niech ziści się Epifania otwarta jest Nowa Karta
(„Portret końca wieku”)

Biografia

Urodzony we Lwowie 29 października 1924 roku, ojciec był prawnikiem, dyrektorem banku. Sam poeta często przywoływał rodzinną legendę, mówiącą, że rodzina przybyła do Polski z Anglii w obawie przed prześladowaniami katolików. Uczył się w lwowskim VIII Państwowym Gimnazjum im. Króla Kazimierza Wielkiego, a po rozpoczęciu niemieckiej okupacji naukę kontynuował na tajnych kompletach. W 1943 roku wstąpił w szeregi Armii Krajowej. Żeby otrzymać kennkartę pracował jako karmiciel wszy w instytucie profesora Rudolfa Weigla, był również sprzedawcą w sklepie z metalowymi produktami. Na konspiracyjnym Uniwersytecie Jana Kazimierza rozpoczął studia polonistyczne. Tuż przed wkroczeniem do miasta Armii Czerwonej, w marcu 1944 roku rodzina przeniosła się do Krakowa. Tutaj przyszły poeta studiował ekonomię, chodził też na wykłady na Uniwersytet Jagielloński i Akademię Sztuk Pięknych. Studiował też w Toruniu – tutaj skończył prawo i zgłębiał tajniki filozofii. Słuchał wykładów swego późniejszego mistrza – Henryka Elzenberga. Zamieszkał w Sopocie – imał się różnych zajęć - pracował w Narodowym Banku Polskim w Gdyni, redagował „Przegląd Kupiecki”, pracował w biurze Oddziału Gdańskiego Związku Literatów Polskich (1949–1950). Tam poznał Halinę Misiołkową – ich związek przetrwał do roku 1957. W 1948 został członkiem-kandydatem ZLP, rezygnację złożył w 1951.

W 1949 roku przeprowadził się do Torunia, gdzie pracował w Muzeum Okręgowym oraz jako nauczyciel w szkole podstawowej. Jesienią 1951 przeniósł się na Uniwersytet Warszawski, gdzie przez pewien czas kontynuował studia filozoficzne.

Pisał bibliografie, kwerendy biblioteczne, był płatnym krwiodawcą. Pracował jako kalkulator chronometrażysta w Inwalidzkiej Spółdzielni Emerytów Nauczycieli „Wspólna Sprawa”, starszy asystent w Centralnym Biurze Studiów i Projektów Przemysłu Torfowego Torfprojekt i, dzięki protekcji Stefana Kisielewskiego, jako dyrektor biura Zarządu Głównego Związku Kompozytorów Polskich.

W 1956 roku ukazał się jego debiutancki tomik poezji „Struna światła”, dzięki któremu ciężka sytuacja materialna poety uległa poprawie. Dzięki nagrodzie ZLP, której wysokość wynosiła 100 dolarów, Herbert wyjechał za granicę. Odtąd podróże stały się jego pasją. Dzięki kolejnym nagrodom literackim mógł podróżować coraz więcej, zwiedzał Włochy, Grecję, Niemcy, Anglię, Holandię, Belgię, Stany Zjednoczone. Coraz więcej czasu spędzał za granicą, jednak nie zdecydował się na życie emigranta. 29 marca 1968 wziął w paryskim konsulacie ślub z Katarzyną Dzieduszycką. Pod koniec lat 60. opublikowano w USA tłumaczenie jego utworów, pióra Miłosza, co uczyniło go jednym z najbardziej popularnych poetów współczesnych w angielskim kręgu językowym. W latach 1970-1971 wykładał na Uniwersytecie Stanowym w Los Angeles.

W latach sześćdziesiątych był jednym z najpoważniejszych kandydatów do literackiego Nobla. W 1972 został członkiem prezydium ZLP i zaangażował się w działania na rzecz demokracji inicjowane przez środowisko literackie – był m.in. sygnatariuszem „Listu 17” w obronie członków Ruchu, organizatorem protestów ZLP przeciwko cenzurze. W 1972 wstąpił do Pen Clubu. W 1974 roku redagował „List 15” w sprawie praw Polaków w ZSRR, w grudniu 1975 podpisał „Memoriał 59” przeciwko zmianom w Konstytucji PRL.

Jak większość Polaków, wielkie nadzieje wiązał z powstaniem „Solidarności”. Wszedł wtedy do zespołu redakcyjnego drugoobiegowego pisma „Zapis”. Po wprowadzeniu stanu wojennego wspierał opozycję – uczestniczył w nielegalnych uroczystościach, publikował w drugim obiegu. Jego twórczość stała się swoistym manifestem wolności i wyrazem oporu, a sam poeta - symbolem postawy bezkompromisowego sprzeciwu.

W 1991 roku poważnie chory poeta na stałe już wrócił do Warszawy, w odważnych słowach skrytykował Okrągły Stół, kompromisy z komunistami, brak lustracji oraz postawę nowych elit III RP, czym wywołał wielką konsternację u części swych opozycyjnych przyjaciół. Zdecydowanie antykomunistyczna publicystyka uprawiana na łamach „Tygodnika Solidarność” i odbiegające od większości poglądy przyczyniły się do licznych ataków na poetę, dokonywanych również po śmierci.

Zbigniew Herbert zmarł 28 lipca 1998 w Warszawie. Został pochowany na cmentarzu Powązkowskim.