Sławomir Mrożek (1930 - 2013)

Dramatopisarz, prozaik, satyryk i rysownik. Jeden z najbardziej znanych na świecie polskich twórców. Wytrawny obserwator współczesności, celnie punktujący ludzkie przywary i słabości. Do najbardziej znanych utworów autora należą dramaty „Policja”, „Emigranci”, „Portret” i „Artyści”, „Małe listy”, „Baltazar”, trzytomowe „Dzienniki”. Pozostawił po sobie również liczną korespondencję. Cechą charakterystyczną jego twórczości jest swoisty ironiczny surrealizm. Bohaterowie żyją w niebezpiecznym, pełnym chaosu świecie opisywanym za pomocą groteski, absurdu, dziwaczności. Tadeusz Nyczek zaliczał „Tango” do trzech najważniejszych sztuk w powojennej Polsce - oprócz „Ślubu” Gombrowicza i „Kartoteki” Różewicza. W języku, którym próbujemy opisać absurdy rzeczywistości zagościła na stałe fraza „jak z Mrożka”.


„Dorastałem przed wojną i to zaważyło na moim wychowaniu. Świat, który nagle się wyłonił, […] był kompletnie inny od świata, do którego przyzwyczaiłem się od dziecka i który wydawał mi się «światem naturalnym». […] Zapłaciłem za to szczególną chorobą […]. Ta choroba nazywa się nieprzystosowaniem ogólnym” – przyznał w autobiografii. Przyszły dramaturg urodził się 29 czerwca 1930 w Borzęcinie.

Był twórcą niezwykle wszechstronnym, poruszającym się swobodnie po rozmaitych formach wypowiedzi literackiej. Tak charakteryzował twórcę Tadeusz Nyczek: „Wielokrotnie podkreślano niesłychaną, niemal niepojętą i trudną do ogarnięcia skalę jego twórczych możliwości. Bo to i rysunki, którym pozostał wierny chyba najdłużej; i groteskowo-filozofująca proza, jeden z całkiem osobnych szczytów powojennej literatury, nie tylko opowiadania, ale i dwie niewielkie zabawne powieści; i dramaty, najsłynniejsza część dorobku; i scenariusze filmowe, z których dwa zrealizował sam jako reżyser; i publicystyka eseistyczno-felietonowa najwyższej znów próby, i nawet różne błahostki, zabawki literackie, jak głośne w stanie wojennym „Donosy”, wydane potem w Londynie w 1983. Natomiast rok 2004 to odkrycie Mrożka epistolografa. Listy do Jana Błońskiego i kilka lat później opublikowana korespondencja z Wojciechem Skalmowskim to „literatura pocztowa” o nieprzepłaconej wartości intelektualnej i pisarskiej. (...) Wszystko razem składa się na niezwykły doprawdy portret autorski. Nawet nie idzie o to, że Mrożek potrafi z równą biegłością napisać znakomity analityczny esej o „Popiele i diamencie”, co komedię filozoficzną o trzech głodomorach na tratwie. Chodzi o pewien wewnętrzny akt odwagi, pański gest wolnego twórcy: proszę, stać mnie i na to - podpisywać własnym nazwiskiem rzeczy zarówno najpoważniejsze, co najbłahsze.”

W 1950 roku debiutował na łamach „Szpilek” satyrycznymi rysunkami. Zamieszczał je również „Przekrój” i „Dziennik Polski”. Pisał reportaże o budowaniu socjalistycznej ojczyzny. Jednak w odróżnieniu do innych twórców tamtego okresu nigdy się tego nie wypierał: „Mając dwadzieścia lat byłem gotowy do przyjęcia każdej propozycji ideologicznej bez zaglądania jej w zęby, byle tylko była rewolucyjna. (...) Z takich jak ja rekrutowano kiedyś zarówno do Hitlerjugend, jak i do Komsomołu (...). Sfrustrowani, niepotrzebni i zbuntowani młodzieńcy są obecni w każdym pokoleniu, a to, co ze swoim buntem zrobią, zależy tylko od okoliczności.”(„Baltazar. Autobiografia”, 2006). Szybko przejrzał na oczy i w swej słynnej rysunkowo-tekstowej rubryce „Postępowiec,” ukazującej się drukiem w różnych czasopismach między 1956 a 1960 rokiem, kpił i wyśmiewał obowiązujące w PRL-u absurdy, przy pomocy gatunków dziennikarskich, na przykład telegramu informacyjnego: „Z działalności naukowej ONZ. – Rzecznik do badania wyników prac w rolnictwie i leśnictwie oświadczył, że – jak dotychczas – używanie profesorów do wyrębu lasów nie ma wpływu na podniesienie jakości drewna.” Innym razem sparodiował wstępniak: „Ku proroczej wizji. W całym kraju odbędzie się wielka zbiórka pustych flaszek po wódce. Flaszki te mają być wykorzystane na budowę szklanych domów, przewidzianych już przez Żeromskiego.”

Absurdalne poczucie humoru, które w „Postępowcu” miało służyć zabawie, powoli przekształcało się w narzędzie, które będzie służyć coraz bardziej przenikliwej i gorzkiej, często okrutnej analizie najważniejszych problemów egzystencjalnych i społecznych. Tadeusz Nyczek w „Tangu z Mrożkiem” podsumował tę zmianę: „Poczwórne życiowe salto mortale – przedwojenna wiejsko-drobnomieszczańska stabilizacja, niszcząca wojna, potem olśnienie rewolucyjnym komunizmem i wreszcie ucieczka z piekła naiwności – miało decydujące znaczenie dla charakteru Mrożkowej twórczości. Sam potrzaskany, postanowił zostać stłuczonym lustrem dla pokiereszowanej rzeczywistości polskiej czasów realnego socjalizmu. To stłuczone lustro zaczęło w dziesiątkach ułamkowych odmian odbijać polskie życie: w absurdalnym języku, zachowaniach stojących na głowie, całej śmieszności bytowania na śmietniku, określanym w propagandzie jako szczęście budowania socjalistycznej ojczyzny.”

Prozatorski debiut Mrożka to dwa zbiory opowiadań – „Półpancerze praktyczne” i „Opowiadania z Trzmielowej Góry” wydane w 1953 roku są zaledwie zapowiedzią przyszłej mrożkowej metody pisarskiej, realizowanej w doskonalszych literacko opowiadaniach z tomu „Słoń” (1957) i „Wesele w Atomicach” (1959): „Akurat w tym czasie zaczęli u nas przekształcać przyrodę. To, co było zalesione, ucywilizowano, ale za to zmelioryzowano, zaś pustynie zalesiono. Rzekę zawrócono, żeby płynęła w drugą stronę. W związku z tym droga do kościoła wypadła nieco dalej, zaś u mnie na podwórku powstała wielka tama o poważnym znaczeniu gospodarczym, tak że drzwi się całkiem nie odmykały i z trudnością można było wyjść z domu. Widoczna tu opozycja „starego” i „nowego” oraz ich tragikomiczne splątanie są cechą dystynktywną całej twórczości Mrożka .Najgłośniej wyartykułował ją autor w opublikowanym w 1964 roku „Tangu”, w którym awangardowy światopogląd, paradoksalnie reprezentowany przez starsze pokolenie walczy z konserwatyzmem Artura.

Celnie spuentował tę cechę pisarza Jan Błoński we „Wszystkich sztukach Sławomira Mrożka”: „Czytając Mrożka, nowocześni śmiali się […] z tradycji, zaś wstecznicy z postępowiczów. Podobnie Gombrowicz pomieszał kiedyś karty Pimce i Młodziakom... Zapewne jednak Mrożka przeszłość fascynowała bardziej – czy też tylko wyraźniej? Dostrzegł, że nie można drwić z niej całkiem bezkarnie. Z tej oscylacji między szyderstwem a nostalgią zrodził się – prócz humoru – także niepokój. [...] Tradycyjne zacofanie i skazy rewolucji, polskie opóźnienie i mieszczańskie śmiesznostki – wszystko to pisarz wrzucał do jednego worka. Jakby mówił, że widzimy zgrzybiałość form naszych, ale nowych nie umiemy stworzyć. Nasze ciała żyją w wieku dwudziestym, dusze w dziewiętnastym, tym prowincjonalnym. Dlatego po prostu, że nie widać innych niż ówczesne wartości.”

Prowincja, z której się wywodził i myślał o niej z nostalgią, jest również dla Mrożka niewyczerpanym źródłem inspiracji. Prowincjusz w zderzeniu z tak zwanym „wielkim światem” występuje w dramacie „Emigranci” czy w opowiadaniu „Moniza Clavier”. Również z warstwie językowej utworów widoczny jest jego niezwykle czuły „słuch idiolektyczny” – język kultury wysokiej miesza się z polszczyzną swojską, małomiasteczkową, potoczną.

W 1956 roku Mrożek opublikował pierwszą powieść „Maleńkie lato”, a pięć lat później - ostatnią p.t. „Ucieczka na południe”. Obie są satyrą na polską prowincję.

Jako dramaturg zadebiutował w 1958 roku komedią „Policja” - nieosadzonym w żadnym konkretnym czasie i miejscu portretem państwa totalitarnego, które, aby przetrwać, potrzebuje za wszelką cenę istnienia jakiejś opozycji. Wolność jest tylko pozorem, który służy wyłącznie umocnieniu policyjnego reżimu. I choć bez wątpienia stanowi opis polskiej rzeczywistości lat pięćdziesiątych XX wieku, obnażone w niej mechanizmy społeczne i postawy uwikłanych w nie ludzi są czytelne nie tylko w polskim kontekście.

Na początku lat 60. napisał Mrożek trzy jednoaktowe komedie – „Na pełnym morzu”, „Karol” i „Strip-tease”, w których analizuje zachowania i wybory człowieka w sytuacji zagrożenia. Bohaterowie pierwszej z nich: Mały, Średni i Gruby, dryfując bez żywności na tratwie, prowadzą spór o to, który z nich powinien jako pierwszy zostać zjedzony przez dwóch pozostałych. Cała groteskowa wymiana zdań, coraz to nowe w pomysły na „sprawiedliwe” wskazanie ofiary, tylko odwlekają wyrok w czasie - i tak przecież wiadomo, że prawo siły jest po stronie Grubego. W jednoaktówkach występuje kolejna charakterystyczna dla Mrożka opozycja mędrek – cham. Tak pisał o niej Błoński: „Cóż teraz robić? Albo zakłamywać rzeczywistość, jak to czynią mędrki, albo pchać się i robić swoje, jak chamy. Ale zła wiara (mędrków) i głupota (prostaków, którzy i tak muszą przegrać) budzą z konieczności śmiech. Taka właśnie forma dramatyczna uprzywilejowuje obie Mrożkowe arcypostacie (bo nie archetypy przecie...) Osaczenie sprawia, że mogą – niczym brudne plemię ciem – roztoczyć wszystkie swe pokraczne osobliwości.” Najdoskonalszym przykładem realizacji tej koncepcji są „Emigranci” – przejmujący portret Polaków na wygnaniu i swoiste studium kondycji człowieka, żyjącego z dala od ojczyzny.

W 1960 roku rozprawił się Mrożek z mitami romantyzmu, pisząc „melofarsę w dwóch aktach” zatytułowaną „Indyk”, której akcja rozgrywa się w karczmie „na obszarze księstwa”. Z rozmów bohaterów wynika, ze panuje tu powszechny marazm i beznadzieja. Nieprzypadkowo wiele dialogów z tej sztuki weszło do codziennego słownika Polaków: „Może by zaorać co...A co? Ano, czy ja wiem... Choćby i pole...

Opublikowana dwa lata później „Zabawa” również traktuje o marazmie i beznadziei. Trzech Parobków, na dźwięk muzyki w „świetlicy” postanawia się zabawić, ale gdy trafiają do środka, wita ich cisza i pustka. Badacze dopatrują się tu metafory powojennej Polski – ogromnych nadziei na życie w wolności i rozczarowań, które przynosi nowy ustrój, budujący bezustannie „lepsze jutro”.

Światową sławę przyniosło Mrożkowi wydane w 1964 roku „Tango”. Ostatnią strukturą człowieka przedstawionego w dramacie jest rodzina, która rozpada się na naszych oczach, jest ona również symbolem społeczeństwa. Tradycyjne role zostały odwrócone, panuje chaos. Czy to obraz walki postępu z tradycją, czy też wskazanie, że prawdziwa, absolutna wolność wymaga absolutnej samotności, a miłość jest niemożliwa?

W 1963 roku Mrożek wyemigrował z Polski, mieszkał we Francji i Włoszech, w Niemczech, USA i Meksyku, z którego wrócił do Krakowa w 1996. W sierpniu 1968 roku na łamach paryskiej „Kultury” zaprotestował przeciwko wkroczeniu wojsk Układu Warszawskiego do Czechosłowacji i poprosił o azyl polityczny we Francji. O emigracji pisał w listach do przyjaciół, zastanawiał się, co właściwie znaczy „być u siebie” i „być obcym”. Doświadczenia człowieka, przybywającego z biednego kraju za „żelazną kurtyną” i próbującego odnaleźć się w świecie dobrobytu i demokracji wykorzystał Mrożek w „Emigrantach”, których wydanie datuje się na 1974 rok. Relację Wschód - Zachód analizował w kolejnych dramatach „Vatzlav” (1968), „Ambasador” (1982), „Letni dzień” (1983), „Kontrakt” (1986). W opowiadaniu „Moniza Clavier” z 1967 roku po mistrzowsku nakreślił siłę kształtujących się w latach sześćdziesiątych (aktualnych do dzisiaj) stereotypów, ujawniających stosunek Polaków do zachodniej Europy i wyobrażenia owej Europy o mieszkańcach państw totalitarnych. To także uniwersalna opowieść o zagubionym emigrancie, dręczonym strachem, poczuciem niższości, walczącym o akceptację otoczenia i społeczny awans, który co chwilę nakłada kolejne maski, odgrywa wymyślone role i szuka kryjówki w stereotypach.

W 1973 roku napisał Mrożek „Rzeźnię” – słuchowisko radiowe, w którym rozprawił się ze sztuką – w krzywym zwierciadle ukazał walkę awangardy z tradycją i kultury z naturą. W tej sztuce widoczny jest zwrot artysty ku dramaturgii „ja”. Subiektywne, często mające miejsce wyłącznie w wyobraźni bohatera zdarzenia odgrywały coraz ważniejszą rolę w jego twórczości.

Introspekcji poświęcił kolejne sztuki, pisane w latach osiemdziesiątych XX wieku – „Alfę” o Wałęsie – jak sam przyznawał, nieudaną, „Ambasadora” i „Vatzlava”. W dramatach z tego okresu nie ma już wcześniejszej wesołości - gorzka diagnoza rzeczywistości, przemycana niegdyś w lekkiej formie, występuje bez kamuflażu. Przesłania tych utworów nie skrywają się za zasłoną humoru.

To jednak wcale nie znaczy, że opuścił go duch przekory. W czasach stanu wojennego pisał „Donosy”:

DO MINISTERSTWA KULTURY
Donoszę, że ochotniczo my ukończyli akcję tępienia analfabetyzmu w powiecie.
Ostatni analfabeta ukrywał się w krzakach na Górce Piastowskiej, ale my go znaleźli.
Trochę się bronił, ale mu szwagier przyłożył kłonicą, a ja mu poprawiłem. Tak, że nie ma już analfabety.
Przy wytępionym my znaleźli okulary i książkę w języku obcym pod tytułem "Les Pensées". Znaczy się nie umiał czytać po polsku.
W kieszeni prawej miał legitymację Związku Literatów Polskich, ale ten Związek jest już dawno rozwiązany, znaczy się legitymacja nieważna.
Dlatego prosimy o umorzenie śledztwa i przyznanie nam nagrody jako działaczom oświatowym w terenie.
Z alfabetycznym pozdrowieniem
Ja i Szwagier

Uznawany przez badaczy za polemikę z zakłamaniami „Popiołu i diamentu” Andrzejewskiego „epicki dramat” „Pieszo” wydany został w 1980 roku. Wśród bohaterów pojawia się 14-letni Syn – alter ego autora. Poraża przenikliwość, z jaką opisane zostało społeczeństwo końca wojny i początków PRL-u. Tadeusz Nyczek w „Tangu z Mrożkiem” widział ten dramat jako historię dojrzewania twórcy: „Utwór ten, jeden z najniezwyklejszych, jakie Mrożek napisał, można, choć to skojarzenie trochę ryzykowne, wywieść z nurtu dantejskiego: oto Ojciec - Wergiliusz prowadzi Syna-Dantego, przyszłego autora, przez piekło wojny. Spotykają dusze w różnym stopniu potępione, bo wiejskie baby, żołnierza AK, nauczyciela, artystę, filozofa. Wszyscy idą przez wojenne piekło związani wspólnym losem, a synowi pozostaje obserwacja tego dziwacznego zbiorowiska, Polski w pigułce. Syn kiedyś dojrzeje i będzie jednym z nich, dorosłych; zapamięta sobie jednak na zawsze doświadczenie kilkunastoletniego świadka. Będzie uczestnikiem i jednocześnie obserwatorem, rozdwojony w sobie.”

W napisanym w 1987 roku „Portrecie”, odwołującym się do tradycji dramatu romantycznego, do Miłosza i Gombrowicza dokonał Mrożek rozliczenia z młodzieńczą fascynacją komunizmem. Przedstawił antagonistów - donosiciela Bartodzieja przeciwstawił Anatolowi, politycznemu więźniowi, wychodzącemu na wolność po odbyciu piętnastoletniego wyroku. Paradoksalnie, mimo tak różnych życiorysów obaj są bardzo do siebie podobni – w wewnętrznej słabości i braku wpływu na własny los – jak u romantyków – uwikłani w historię, w której wyłącznie tyran legitymizował ich czyny i był jedynym sensem istnienia, swoistą figurą Ducha Dziejów.

W latach 90. XX wieku napisał Mrożek cztery dramaty, z których za najważniejszy uznawana jest „Miłość na Krymie" (1993), łącząca wątek miłośny z próbą ukazania dziejów Rosji – carskiej, bolszewickiej i postsowieckiej.

 

Lata dziewięćdziesiąte ubiegłego wieku i początek XXI to trudny okres w życiu twórcy – w 1990 roku przeszedł poważną operację serca, a w 2002 udar mózgu, który spowodował afazję. Jako rodzaj terapii potraktował Mrożek spisywanie wspomnień, dzięki czemu mogła w 2006 roku ukazać się autobiografia „Baltazar”. Rok później opublikował „Uwagi osobiste”, zbiór drukowanych wcześniej felietonów, przezornie opatrzony wstępem, w którym pisarz „na wszelki wypadek żegna się z Publicznością”. Wielką gratką dla wielbicieli pisarstwa Mrożka okazało się trzytomowe wydanie jego pamiętników, prowadzonych w latach 1962–1989.

 

W czerwcu 2008 roku pisarz wraz z żoną przeprowadził się do Nicei, której klimat miał sprzyjać jego zdrowiu i tam też zmarł 15 sierpnia 2013 roku. Miesiąc później pochowany został w kryptach kościoła św. św. Piotra i Pawła, w Panteonie Narodowym poświęconym najwybitniejszym Polakom z dziedziny nauki, kultury i sztuki.