Juliusz Słowacki (1809 - 1849)

Polski poeta, dramatopisarz, jeden z romantycznych wieszczów narodowych. Twórca filozofii genezyjskiej, miał również epizod mesjanistyczny, był mistykiem. Jego utwory traktowały przede wszystkim o problemach narodowowyzwoleńczych, powodach, dla których Polska popadła w niewolę. Zagłębiał się również w tematykę egzystencjalną. Jego wiersze cechuje specyficzny liryzm, mistycyzm, bogactwo wyobraźni, języka, przenośni. Garściami czerpał inspiracje z Orientu, słowiańszczyzny, folkloru. Po mistrzowsku umiał stwarzać nastroje, celnie operował słowem. Mimo, iż żył tylko 39 lat, pozostawił po sobie bogatą spuściznę - kilkanaście dramatów, poematy, cztery powieści poetyckie, setki wierszy i listów.


Pierwsze liryki Słowackiego były bardziej swobodnymi przekładami z Alphonse de Lamartine’a, Thomasa Moore’a oraz Edmunda Spensera niż oryginalnymi kompozycjami. Poważniejsze próby literackie podejmował od 1825 roku; debiutował zaś anonimowo powieścią bajroniczną „Hugo” w 1830 roku. Pewien rozgłos przyniosły mu opublikowane w czasie powstania listopadowego wiersze patriotyczne – między innymi „Hymn”, „Kulig”, „Oda do wolności”. W 1832 już w Paryżu wydał pierwszy i drugi tom „Poezji”, trzeci ukazał się w 1833. Zawierały wczesne powieści poetyckie między innymi „Żmija”, „Jan Bielecki”, „Mnich” i tragedię „Maria Stuart”, nie wzbudziły one jednak zainteresowania w środowisku emigracji, zajętej wewnętrznymi konfliktami. Ponadto, uznawany powszechnie za poetę narodowego Mickiewicz miał się o nich wypowiedzieć dość niechętnie – nazwał wiersze Słowackiego pustym kościołem, w którym nie ma Boga. W następnych latach twórczość Słowackiego uległa przemianie; w liście do matki z 20 października 1835 pisał: „znienawidziłem moje pierwsze utwory (...) rozwinęło się we mnie jakieś nowe piękności uczucie”.

Kolejny etap w twórczości Słowackiego związany jest z porzuceniem przez niego filozofii i estetyki głoszonej przez Woltera, uważa się, że ogromny wpływ wywarła na nim lektura „Konrada Wallenroda” Adama Mickiewicza. Jak wielu ludzi z tamtej epoki, sporo podróżował. Był w Grecji, Egipcie, Palestynie. Podróże te wywarły na nim ogromne wrażenie, pod ich wpływem powstawały kolejne utwory: „Hymn o zachodzie słońca”, „Podróż do Ziemi Świętej z Neapolu”, „Rozmowa z piramidami”, „Poema Piasta Dantyszka herbu Leliwa o piekle”, „Beatrix Cenci”. Odwiedził Włochy, gdzie zachwycał się literaturą i sztuką, w Rzymie poznał Krasińskiego, który jako jeden z nielicznych umiał docenić talent Słowackiego.

A był niezrozumiany przez współczesnych z powodu nowatorstwa językowego, ogromnej wyobraźni i wrażliwości plastycznej, arcybogactwa fraz poetyckich. Próbował swoich sił w wielu gatunkach. Stałe miejsce w kulturze polskiej zajmują utwory „Rozłączenie”, „Hymn”, „Testament mój”, „Do Ludwiki Bobrówny”, „Grób Agamemnona”, „Ojciec zadżumionych”.

Gdy na ojczyznę spojrzą oczy Lolki,
Karmione złotem i tęczową czczością,
Niechajże patrzą tak, jak oczy Polki,
Spokojnie — ale z ogniem i z miłością.


Jeśli je patrzeć na hańbę przymuszą
I na lud, który tam w łańcuchach pędzą:
Niechaj te oczy łzami się zaprószą,
Lecz niech się nigdy nie zamkną przed nędzą.


Kiedy z tych oczu łez opadnie rosa,
A ludzie dobrzy będą w nie patrzali:
Pokaż im w oczach otwartych niebiosa
Aż do błękitu dusz — i jeszcze dalej…


Gdy przyjdą wieszcze porwać naród z trumny
I rzucić w ogień tych, co skry się boją:
Z oczu rzuć takie dwie światła kolumny,
Jak ognie, które na wulkanach stoją.


Wtenczas ja, widząc te łzy i wulkany,
Powiem i w rymy to włożę królewskie:
Że choć widziałem w oczach cztery zmiany,
Prawdziwie Lolka ma oczy niebieskie.

Umiał również Słowacki krytycznie spojrzeć na własne środowisko – swoistą polemiką z krytyką i emigracją jest poemat dygresyjny „Beniowski”. Pierwsze pięć pieśni wydrukowano 1841 roku, reszta ukazała się po śmierci artysty. Całość składa się z 10 pieśni napisanych oktawą. Akcja poematu rozgrywa się w czasach konfederacji barskiej na Podolu i Krymie. Tytułowy Beniowski był postacią autentyczną - Maurycy August był węgierskim szlachcicem, niespokojnym duchem i zawadiaką, który wszystkie swe przygody opisał w pamiętniku, wydanym w języku francuskim. Uważa się, że Słowacki czerpał o nim wiedzę z prac Jędrzeja Kitowicza „ oraz z Histoire de l’anarchie de Pologne” Rulhière’a.

Woń jakaś, jakiś duch nieprzenikliwy,
Co myśli wtrącał i duszę w marzenia.
Arkadia, Młodość,
Ojczyzna, Podróż
Każdy z nas miał kraj młodości szczęśliwy,
Kraj, co się nigdy w myślach nie odmienia.
Ja sam, com widział Chrystusa oliwy,
Góry z marmuru i góry z płomienia,
Wolę — i sądzę najpiękniejszą z krajów
Jedną maleńką wieś, pełną ruczajów, (…)

Poemat ten w warstwie fabularnej przedstawia wędrującego po kraju ubogiego młodzieńca, spotykającego w swej podróży wielu ludzi. Słowacki wciąga czytelnika w pewną grę. Wydaje się, że prawdziwym bohaterem utworu jest narrator, którego zadaniem jest wypowiedzenie poglądów autora, który komentuje fabułę, zmienia ją i parodiuje, rozmawia z czytelnikami, zwraca się do domniemanych krytyków. Słowacki operuje tu rozmaitymi konwencjami: jest epicki, patetyczny, liryczny, ironiczny, w akcję wplecione są sentymentalne wspomnienia, refleksje nad własną sztuką, zaduma nad utraconą ojczyzną i młodością. Przez współczesnych Słowackiemu „Beniowski” został odczytany jako credo ideowe i artystyczne poety oraz przyniósł mu nieco więcej uznania niż wcześniej opublikowane utwory.

Pesymistyczną prognozą przyszłości polskiej emigracji oraz jej szans na walkę o wyzwolenie Polski jest napisany „w górach Libanu” poemat „Anhelli”. Uważa się powszechnie, że jest również rodzajem polemiki z mickiewiczowskimi „Księgami narodu i pielgrzymstwa polskiego” i tak jak one napisany jest językiem stylizowanym na biblijny. Słowacki jednak, inaczej niż Mickiewicz patrzy na życie zesłańców na Sybir, neguje zbawczą moc ich „pielgrzymstwa”. Akcję utworu umieścił w prawdziwym, syberyjskim piekle, przez które tytułowy bohater, szlachetny młodzieniec wędruje w towarzystwie starego Szamana. Paralele z „Piekłem” Dantego wydają się jasne. Słowacki bardzo krytycznie spojrzał na los zesłańców, którzy nie są zdolni do stworzenia wspólnej idei, mającej ich doprowadzić do wolności, a żyjąc w strasznych warunkach ulegają degeneracji moralnej i fizycznej. Anhelli – jak mówi poeta jest „wybrany na ofiarę równą Chrystusowi”, umiera w samotności, a anielica Eloe nie pozwala go zbudzić, gdy przybywa rycerz wzywający do czynu rewolucyjnego. Wieloznaczność symboliki tego poematu prowokowała badaczy do rozmaitych interpretacji. Niektórzy widzieli w „Anhellim” swoistą zapowiedź dojrzewającej w poecie koncepcji filozofii genezyjskiej. To właśnie Słowacki jest autorem najbardziej oryginalnego systemu metafizycznego wśród romantycznych mesjanizmów. Do pewnego momentu zgadzał się z Mickiewiczem i Krasińskim – podzielał ich poglądy na rozumienie historii, rolę cierpienia, ofiary i czynu w życiu indywidualnym i zbiorowym. Zgadzał się również z tezą, że to narodowi polskiemu przypadała szczególna rola w dziejach ludzkości. Wszechświat Juliusza Słowackiego składa się z duchów, wciąż ewoluujących. Ale też samodzielnie „wyjaśnił” księgę Genesis. Romantyczna wiara w duchy, metempsychozę, konfrontowana z odkryciami naukowymi dała odpowiedzi na odwieczne pytania ludzkości. Słowacki wierzył, że w rzeczywistości duchowej istnieje hierarchia, a miejsce w niej zależy wyłącznie od zasług; dotyczy to zarówno duchów indywidualnych, jak i „gromad duchów pokrewnych”, czyli narodów. Naród polski zasłużył na starszeństwo duchowe, które stawia go na szczycie hierarchii gromad. Każda dusza ewoluuje, by w końcu osiągnąć „boskość” indywidualną. Oryginalność koncepcji Słowackiego polega też na tym, że wspomniane doskonalenie dusz ma się odbywać bez ingerencji Boga, Kościoła czy tradycji. W jej świetle łatwiej zrozumieć polityczne i społeczne poglądy poety. Najpełniej wyłożona została w utworach „Genesis z Ducha” i „Król-Duch”.

Poemat „Król-Duch” to próba stworzenia poetyckiego mitu o początkach narodu polskiego. Genezyjska ewolucja przenosi czytelników w świat historii, ale obowiązują w nich te same zasady - czynu, ofiary, walki z zastaną formą i własnym lenistwem. Duch ze szczytu hierarchii wciela się w przywódcę gromady. Jako pierwszy przywódca duchowej ewolucji ludzkości występuje postać z „Rzeczpospolitej” Platona – Her Armeńczyk. Po nim cała plejada najstarszych, legendarnych i historycznych władców Polski - Popiel, Mieszko i Bolesław Śmiały. Reprezentują różne idee władzy, ale każdy z nich ma znaczenie dla rozwoju narodu, każdy popełniał inne błędy. Wszyscy jednak wpłynęli na kierunek rozwoju narodu, który ma realizować „cele Chrystusowe”. Poemat ma niezwykły rozmach, a napisany jest bardzo nastrojowym i plastycznym językiem, co podkreśla jego niezwykłość.

Poemat „Odpowiedź na psalmy przyszłości” jest pełną pasji polemiką z poglądami Zygmunta Krasińskiego. Słowacki sprzeciwia się apoteozie szlachty i nawoływaniu do solidaryzmu narodowego, odwołując się do własnego pojęcia Ducha-wiecznego rewolucjonisty, burzyciela form zastanych, rozwijającego się przez kataklizmy i rewolucje. Jako nowy czynnik rozwoju świata wskazuje prosty lud, zdolny do zburzenia skostniałych struktur społecznych. Poemat wykorzystuje różne konwencje gatunkowe, zawiera modlitwę-inwokację, dialog, pamflet, jest fragmentaryczny, wizyjny i sugestywny plastycznie.

Słowacki napisał również wiele dramatów utrzymanych w różnych konwencjach: historycznych - m.in. „Maria Stuart”, „Mazepa”, „Horsztyński”, legendarno-baśniowych: „Lilla Weneda”, „Balladyna”, symboliczno- mistycznych: „Ksiądz Marek”, „Samuel Zborowski”. Wielkim dramatem metafizyczno-politycznym jest „Kordian”. Był też wyzwaniem rzuconym Mickiewiczowi. Osią dramatycznych wydarzeń jest powstanie listopadowe. Rzeczywistość realna miesza się z metafizyczną. „Kordian” miał być pierwszą częścią trylogii, której autor nie ukończył. Tytułowy bohater jest ucieleśnieniem romantycznych ideałów – rozczarowanym światem indywidualistą, rewolucjonistą szarpanym konfliktem wartości. Do dziś sztuka Słowackiego wystawiana jest na deskach teatrów. W „Balladynie” pobrzmiewają echa sztuk Szekspira – badacze doszukali się wpływów z „Makbeta”, „Snu nocy letniej” czy „Króla Leara”, co wcale nie przeszkadza ocenić ją jako jedną z najoryginalniejszych utworów romantycznych. Łączy w sobie cechy różnych stylów pisarskich – legendy, tragedii, groteski, baśni ludowej. Akcja utworu rozgrywa się w czasach legendarnego króla Popiela, pozbawionego władzy przez uzurpatora. Ważnymi postaciami są dramatu są szlachetny książę Kirkor, starający się o przywrócenie korony prawowitemu władcy oraz dwie piękne siostry. Występują też postaci fantastyczne jak królowa Gopła z elfami. Tytułowa Balladyna, opanowana żądzą władzy, zdobywa ją popełniając cały ciąg zbrodni, od zabicia własnej siostry - rywalki do ręki Kirkora poczynając. Jednak zbrodnia nie pozostaje bez kary - w finale ginie porażona piorunem, który symbolizuje boską sprawiedliwość. Na uwagę widza zasługuje różnorodność języka i cała plejada postaci – namiętna, egzaltowana Balladyna, liryczna Goplana zakochana w wiejskim prostaku, tragiczna matka, wiejska społeczność. Te cechy sprawiają, że również „Balladyna” chętnie bywa wystawiana w teatrach całej Polski.

Choć twórczość Słowackiego nie była zbyt ceniona przez współczesnych mu romantyków z powodu zbyt radykalnych poglądów, tym bardziej nie rozumieli i nie akceptowali jej pozytywiści z ich racjonalizmem, umiłowaniem pracy organicznej i społecznym zacięciem. Paradoksalnie, właśnie w tej epoce podjęto pierwsze próby krytycznego opracowania i wydania jego dzieł. W 1866 roku Antoni Małecki opublikował 3-tomowe „Pisma pośmiertne” i 2-tomową monografię poety. W 1909 roku - w setną rocznicę urodzin poety - ukazały się pierwszy krytyczny dziesięciotomowy zbiór „Dzieł”, opracowany przez Bronisława Gubrynowicza i Wiktora Hahna. Sto lat po narodzinach popularność Słowackiego była ogromna, twórcy literatury młodopolskiej uznali go za swego prekursora.

Do Słowackiego odwoływali się m.in. Stanisław Przybyszewski, Stanisław Wyspiański, Włodzimierz Tetmajer, Tadeusz Miciński, Stanisław Brzozowski, Jerzy Żuławski. Na filozofię genezyjską powoływał się filozof Wincenty Lutosławski. W koncepcji Słowackiego znajdował elementy fundamentalne dla własnej nauki: pojęcie wszechświata jako rzeczywistości duchowej, wiarę w reinkarnację, koncepcję ewolucji jako indywidualnego samodoskonalenia. Fascynował również młodsze pokolenia poetów – Baczyńskiego, Brylla, Grochowiaka, Przybosia, Broniewskiego, Lechonia. W tym samym czasie rozpoczęła się również sceniczna kariera jego dramatów, które dziś stanowią nieodłączny element w polskim życiu teatralnym.

Biografia

Pieczętujący się herbem Leliwa, przyszedł na świat 4 września 1809 roku w Krzemieńcu. Zmarł 3 kwietnia 1849 roku w Paryżu i spoczął na cmentarzu Monmartre. 28 czerwca 1927 roku jego prochy spoczęły w krypcie Wieszczów Narodowych w katedrze na Wawelu.

Jego rodzicami byli Euzebiusz Słowacki, wykładowca literatury na Uniwersytecie Cesarskim i w Liceum Krzemieckim, oraz Salomea Słowacka z Januszewskich.

Lata wczesnego dzieciństwa spędził w Krzemieńcu i w Wilnie, do którego przeniósł się wraz z rodzicami w 1811 roku. Dwa lata po przeprowadzce ojciec poety zmarł na gruźlicę, co skłoniło matkę Juliusza do powrotu do Krzemieńca. W 1818 roku Salomea wyszła za mąż po raz drugi. Jej wybrankiem został August Becu, lekarz, profesor Uniwersytetu Wileńskiego. To między innymi dzięki niemu Juliusz już od bardzo młodego wieku obcował z ówczesną śmietanką intelektualnego towarzystwa, przede wszystkim z Uniwersytetu Carskiego w Wilnie. Miała w tym również zasługi jego matka, która prowadziła salon literacki. Jako młody człowiek miał okazję poznać znakomitości ówczesnego życia kulturalnego i politycznego - Joachima Lelewela, Adama Mickiewicza, czy Jędrzeja Śniadeckiego. W roku 1825 rozpoczął w Wilnie studia prawnicze, które ukończył trzy lata później. Po zakończeniu edukacji wrócił do rodzinnego Krzemieńca, gdzie zamieszkał z matką. Nie trwało to jednak długo, ponieważ po kilku miesiącach, w połowie lutego 1829 roku przeniósł się do Warszawy, gdzie podjął pracę aplikanta w Komisji Rządowej Przychodów I Skarbu. Tu też na początku 1830 roku debiutował powieścią poetycką „Hugo”, opublikowaną w magazynie „Melitele”. Po wybuchu powstania listopadowego, Słowacki z powodu słabego zdrowia nie mógł służyć w wojsku, rozpoczął więc pracę w powstańczym Biurze Dyplomatycznym księcia Adama Jerzego Czartoryskiego. Wzburzył go brak aprobaty dla powstania papieża Grzegorza XVI. Na początku marca 1831 roku opuścił stolicę i zatrzymując się jeszcze we Wrocławiu udał się do Drezna, gdzie został kurierem dyplomatycznym Rządu Narodowego. W lipcu tego samego roku, w ramach zleconej przez rząd misji dyplomatycznej, udał się w podróż z listami do przedstawicielstw polskich w Londynie i Paryżu. Jego wyprawa prowadząca przez sześć niemieckich miast - Lipsk, Weimar, Eisenach, Fuldę, Frankfurt, Moguncję, oraz dwa francuskie, Metz i Verdun, doprowadziła go 31 lipca 1831 roku do Paryża. Nie był to jednak koniec jego podróży, odwiedził również Londyn, zatrzymując się wcześniej w Dover. Londyn oczarował i zafascynował poetę. Po kilku miesiącach wrócił do Paryża. Tam powstały dwa nowe tomy „Poezji”, wydane w 1832 roku. Znalazły się w nich powieść narodowa polska zatytułowana „Jan Bielecki”, dramat historyczny „Maria Stuart" napisany w pięciu aktach oraz romans poetyczny “Żmija", składający się z sześciu pieśni. Utwory te nie zyskały uznania członków polskiej emigracji, zbyt zajętych sporami politycznymi, natomiast Adam Mickiewicz, uznawany już wtedy za wielkiego poetę narodowego, nazwał dzieło młodego Słowackiego “pięknym kościołem, w którym nie ma Boga". Paryż w jego oczach nie dorównywał Londynowi, natomiast stosunki między polskimi emigrantami odpychały i deprymowały go. Do wyjazdu do Szwajcarii skłoniło go również wydanie III części „Dziadów" Mickiewicza, który w sposób bardzo niepochlebny sportretował „Doktora” – alter ego ojczyma Juliusza. Poeta zamieszkał w Paquis, na przedmieściach Genewy. Dni wypełniał tworzeniem trzeciej części „Poezji”, opublikowanej w roku 1833, licznymi wizytami w bibliotekach i muzeach. Prowadził ożywione życie towarzyskie, uwielbiał wycieczki łódką po Jeziorze Genewskim. Wielki zachwyt budziła w nim alpejska przyroda. W roku 1834 poeta wybrał się w długą podróż po Alpach z rodziną Wodzińskich. Górskie wędrówki zainspirowały Juliusza do napisania wielu wierszy oraz stworzenia tła dla jego nowego poematu miłosnego, zatytułowanego „W Szwajcarii”. Dwa lata później, w 1836 roku Słowacki wyjechał ze Szwajcarii. Droga z Genewy poprowadziła go przez Marsylię, Livorno i Civitavecchię aż do Rzymu, gdzie postanowił zamieszkać. Tam zaprzyjaźnił się z Zygmuntem Krasińskim i zyskał pierwszego krytyka swojej twórczości. Krasiński był też jednym z niewielu czytelników poezji Juliusza, szczerze uznającym innowacyjność i wartość jego dzieł. Po trzech miesiącach Słowacki udał się do Neapolu, skąd wyruszył do Sorrento. Od sierpnia 1836 roku do czerwca 1837 zwiedzał Grecję, Egipt, Palestynę i Syrię, kończąc swoją wyprawę we Florencji. Będąc tam nawiązał więź z córką Józefa Bonapartego, księżną Karoliną.

Ogrom emocji i przeżyć związanych z podróżami, egzotyka dalekich, bliskowschodnich krajów, wizyta w Ziemi Świętej, studia nad literaturą, malarstwem i rzeźbą włoską zobrazował w poematach, wierszach oraz dramatach takich jak „Podróż do Ziemi Świętej”, „Hymn o zachodzie słońca”, „Rozmowa z piramidami”, „Beatrix Cenci", czy „Poema Piasta Dyntyszka herbu Leliwa o piekle”. Ostatecznie osiadł w Paryżu, gdzie poznał swoją muzę, Joannę Bobrową. W roku 1842 poznał Andrzeja Towiańskiego i przyłączył się do Koła Sprawy Bożej, nad którym sprawował kontrolę Adam Mickiewicz. Znajomość z Towiańskim wpłynęła na ostateczne wykrystalizowanie filozoficznych poglądów poety. Wewnętrzny imperatyw kazał mu działać na niwie politycznej. Mimo, że ten rodzaj aktywności nie przyniósł nigdy żadnych większych rezultatów, artysta założył własne Kółko z niewieloma zwolennikami. Napisał też kilka politycznych manifestów - na przykład „Do emigracji o potrzebie idei”. Mimo, iż gruźlica, na którą chorował od lat była w zaawansowanym stadium, Słowacki w 1848 roku wyjechał do Wielkopolski, aby uczestniczyć w powstaniu i zawiązał Konfederację. Udał się do Poznania i stawił się na posiedzeniu Komitetu Narodowego, jednak na żądanie pruskiej policji musiał opuścić miasto. Właśnie wtedy, we Wrocławiu po raz ostatni, po 18 latach rozłąki, zobaczył się z matką. Wrócił do Paryża, drogą prowadzącą przez Ostendę i zmarł 3 kwietnia 1849 roku w swoim mieszkaniu przy Rue de Ponthieu 34. Ciało poety pochowano na cmentarzu Montmartre w Paryżu. Na początku XX wieku prochy Słowackiego sprowadzono do Krakowa i złożono je uroczyście w podziemiach katedry wawelskiej w setną rocznicę jego urodzin.